Rozmowa z Leonem Grubišićem – góralem znad morza.

W ramach cyklu “Rozmowy o Chorwacji” zaprosiłem Was już na rozmowę z Eweliną Sadura Marinović – Polką mieszkającą w Chorwacji oraz z Editą Vlaović-Dominik – Chorwatką od lat mieszkającą w Polsce.

 Teraz zapraszam Was na rozmowę z Leonem Grubišićem – Chorwatem mieszkającym w Chorwacji, którego sercem zawładnęła pewna Polka, a po trosze też i Polska. Polsce też poświęcił wiele lat swojego życia.

Słowo wstępu – Leon Grubišić urodził się w Splicie, studiował w Szczecinie. Obecnie razem z żoną Polką i trzema córeczkami mieszka na wyspie Ciovo, gdzie chętnie przyjmuje gości z Polski (Apartamenty u Leona)

W 2000 roku obronił doktorat z nauk biotechnicznych na Uniwersytecie w Zagrzebiu. Od 2019 roku prowadzi Laboratorium Akwakultury. Jest przedstawicielem środowiska naukowego w Rządowych Komisjach Akwakultury, Rybołówstwa i Środowiska Morskiego.

 Przedstawiciel Chorwacji w Radzie Naukowej Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony Tuńczyka Atlantyckiego i Pokrewnych Gatunków (ICCAT). Prowadzi kursy na wielu uczelniach wyższych w Chorwacji i za granicą. 

 Od 2007 roku prowadził gościnne wykłady w Polsce, na Wydziale Rybactwa Morskiego i Technologii Żywności w Akademii Rolniczej w Szczecinie (obecnie Wydział Nauk o Żywności i Rybactwa Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie), oraz w Olsztynie. Mentor wielu prac dyplomowych, magisterskich i doktoranckich. Członek rad naukowych i redakcyjnych czasopism w Chorwacji i Polsce (Acta Adriatica, Croatian Journal of Fisheries, Electronic Journal of Polish Agricultural Universities). 

 Autor książki “Dalmacja poza czasem. Opowieści górala znad morza”. To właśnie podczas powstawania tej książki miałem okazję poznać Leona, a nasze pierwsze spotkanie miało miejsce lata temu, w Krakowie podczas promocji książki. W spotkaniu uczestniczył wówczas również Robert Makłowicz, który był recenzentem książki. Polecam tą pozycję wszystkim. To wyjątkowo udane połączenie przewodnika, książki kucharskiej i historycznej. Lektura obowiązkowa dla wszystkich obecnych i przyszłych pasjonatów Dalmacji. A tak przy okazji – cudowny widok na okładce książki sprawił, że odszukałem to miejsce – maleńki port w Trsteno a zdjęcie zostało zrobione w Arboretum położonym tuż nad nim.

Leon był również tłumaczem przysięgłym języka polskiego. Aktywnie uczestniczy w pracach Stowarzyszenia Kultury Polskiej „Polonez”. Wiceprezes Chorwacko-Polska Sieć Naukowa

 Okazjonalnie również komentator wydarzeń w Chorwacji w stacjach telewizyjnych w Chorwacji i w Polsce m.in. TVN czy TVN24

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

Prywatnie to (nie tylko moim zdaniem) bardzo otwarty i przemiły człowiek, gawędziarz z pasją, miłośnik dobrej kuchni, wypraw statkiem po Adriatyku i dumny ojciec trzech córek. 

Dzień dobry Leonie, dziękuję, że zgodziłeś się porozmawiać mimo tak wielu zajęć.

Witaj Jacek

Jesteś ichtiologiem, nauczycielem akademickim ze Splitu, więcej czasu spędzasz na kutrach z rybakami, tuńczykami, ośmiornicami, niż z rodziną – czy to prawda?

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

 Tak, morze to moja pasja i życie. Studiowałem w Polsce dlatego, żeby robić to co lubię, co kocham. Jestem pod morzem, nad morzem, w hodowlach ryb. Teraz od kilku lat prowadzę laboratorium akwakultury w Instytucie i jako szef tego laboratorium mam coraz mniej możliwości pracy terenowej, ale nadal jest to powiedzmy 1/5  czasu  pracy. Tak, to najbardziej odczuła niestety moja rodzina. Ale jak jestem z dziećmi to chętnie idziemy nad morze ponurkować, czy łowić ryby

Skąd pochodzisz? 

 Pochodzę ze Splitu.  Urodziłem się w szpitalu , który mieścił się w pobliżu starego stadionu Hajduka. Było to 15 maja, kiedy Hajduk wygrał.

Czyli ważna data! Dobrze, że nie zostałeś piłkarzem, bo pewnie nie mielibyśmy okazji porozmawiać. Swoje dzieciństwo i młodość spędziłeś w Jugosławii. Pewnie to był inny kraj niż Chorwacja, którą dziś znamy. Jak patrzy się na Chorwację oczami dziecka, które Jadran ma na co dzień, od zawsze?

Urodziłem się w czasach socjalizmu, Wy Polacy też pamiętacie jakie to były czasy. Te dobre strony i te złe, których pamiętamy więcej.

Dzieciństwo spędziłem ze znajomymi. Przed nosem miałem morze, więc z maską, rurką, płetwami nurkowałem godzinami w ciszy, zbierając owoce morza, które później przynosiłem do domu, rozdawałem znajomym, rodzinie. Poza tym w szkole byłem harcerzem. Jeździłem na obozy, pod namioty, wędrowałem po górach chorwackich, w Bośni, jeździłem na narty do Słowenii.

Tęsknisz za tym czasem?

Oczywiście, że każdy z nas tęskni za czymś z dzieciństwa. Może bardziej za wrażeniami, emocjami tego czasu, kiedy żyliśmy jako dzieci na luzie bez obciążeń codziennych, egzystencjalnych. Mile to wspominamy, ale nie jako wspomnienia Jugosławii, ustroju ówczesnej ideologii, bardziej te emocje które są związane z młodością, dorastaniem i czasami, które się miło pamięta.

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

Tamtych czasów albo lat brakuje, ale bardziej tej radości bez względu na skromne warunki życia. Myślę, że w Polsce też wielu ludzi chętnie wraca pamięcią do tych chwil, kiedy mało było potrzeba, żeby człowiek był szczęśliwy i potrafił się cieszyć z małych rzeczy porównując do współczesnych czasów, kiedy ludzie dążą do nie wiadomo czego i mało może ich ucieszyć. Podobnie jest z relacjami międzyludzkimi. Myślę, że te dawne czasy już nie wrócą a szkoda.

Oczywiście nie chodzi mi o ustrój ani o kraj, ale te pozytywne uczucia i to, że żyjąc skromnie, potrafili się cieszyć i żyć pełnią życia.

Jugosławia i Chorwacja – dwa różne światy?

Ciężko jest porównać Jugosławię z obecną Chorwacją, dlatego, że Chorwacja powstała z dążeń Chorwatów do niepodległości, wolności. Byliśmy ofiarą agresji ze Wschodu. W ciężkich bólach, mękach, uzyskaliśmy tą ukochaną Chorwację.

Moja rodzina poniosła wiele ofiar na wojnie – kuzynów, znajomych ze szkoły, harcerstwa. Trochę inaczej postrzegamy wolność niż Polacy, którzy uzyskali ją po okrągłym stole w 89 roku.

Rozumiem dlaczego przy każdej okazji jak np. ślub czy też zupełnie bez okazji, na każdym kroku w Chorwacji widzimy chorwacką flagę. Tej dumy z krajowych barw wszyscy mogą się od Chorwatów uczyć.

Jak pojawiła się Polska w Twoim życiu? Skąd pomysł na studia w tak zimnym kraju?

A propos pytania, że studiowałem w Polsce, skąd tu trafiłem. To jest temat nieco dłuższy. Mianowicie w latach socjalizmu (może mało kto się orientuje w Polsce), Polska jako kraj była potęgą w rybołówstwie światowym. Przez dziesiątki lat znajdowała się zawsze w pierwszej dziesiątce światowej pod względem ilości złowionych, sprzedanych ryb, olbrzymia flota, setki statków. Prawdopodobnie w sektorze budowy statków, narzędzi do połowu, odłowu, logistyki i przetwórstwa ryb w Polsce zatrudnionych było mniej więcej od pół do miliona ludzi. 

Jako chłopak w szkole średniej na praktyki chodziłem do Instytutu Oceanografii i Rybołówstwa w Splicie, gdzie zajmowałem się zwierzątkami morskimi w akwarium. Tam poznałem prof. Cetinić, który był pierwszym Chorwatem, który ukończył studia w Polsce. Potem też poznałem prezesa Sardina Postira, magistra Kučić i w rozmowie z nimi stwierdziłem, że chcę ukończyć te same studia, bo chcę pracować w takim zawodzie jak oni. Odważyłem się wyjechać w 1989 roku do Szczecina .

Oczywiście Polska nie mogłaby osiągnąć dobrych wyników w rybołówstwie, gdyby nie miała wyszkolonej kadry do tych potrzeb. Dlatego pierwsza uczelnia powstała w Olsztynie, potem następna w Szczecinie. Ja właśnie zapisałem się studia rybołówstwa morskiego w Szczecinie przy Akademii Rolniczej. To była bardzo znana uczelnia w Polsce i za granicą. Bardzo dużo obcokrajowców tą uczelnię ukończyło. Między innymi 18 kandydatów z byłej Jugosławii, a potem głównie z Chorwacji.

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

I właśnie tu spotkałeś Anię – miłość swojego życia.. Polki są pięknymi kobietami, zgodzisz się ze mną?

Moja miłość życia, najpiękniejsza Polka, którą porwałem do Chorwacji to Ania. Jest córką rybaka z Ustki. Jej ojciec był szyprem, kapitanem jednostki rybackiej w Ustce, ale ja o tym nie wiedziałem, kiedy się poznaliśmy. Poznaliśmy się w akademiku, tam coś zaiskrzyło między nami. 

Odwiedzamy Ustkę. Obecnie Ania też jest u rodziców, bo to starsi Państwo, którzy potrzebują opieki. Ja też tam niedawno byłem i niedługo znów pojadę. Ustka to piękne miasteczko.

Czy wybór pomiędzy Chorwacją a Polską jako miejsca Waszego życia był prosty?

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

 Mieszkałem w Polsce w Szczecinie. Tam też studiowałem, ukończyłem studia, troszkę też popracowałem. Chociaż miałem propozycję prorektora Akademii Rolniczej, żebym ewentualnie został na uczelni jako pracownik, bo pan prorektor i ówczesny dziekan z sentymentem patrzyli na Chorwację – byli solidarni z krajem, gdzie jeszcze trwała wojna. Jednak ja zdecydowałem, że lepiej będzie przeprowadzić się i mieszkać w Chorwacji. Oczywiście po studiach pojechałem do wojska. A żeby się ożenić z Anią, musiałem spełnić pewne  warunki, czyli zakończyć służbę. Po wojnie mogłem pojechać ożenić się w Polsce, w Ustce i zabrać wybrankę do Chorwacji. 

 Na początku Ani nie było lekko przyzwyczaić się do mieszkania w Chorwacji, tym bardziej, że ja też nie pracowałem w swoim fachu w Instytucie. Początki zawsze są kolczaste, trudne, ciężkie. Ania zajęła się turystyką po wojnie, która była w Kosowie, ja się odnalazłem w swoim fachu. Urodziły się dzieci i  pomału wszystko potoczyło się tak jak trzeba i wszystko znalazło się na swoim miejscu. Ani podoba się, że mieszka w Chorwacji, reszcie rodziny też.

Też podobałoby mi się mieszkanie w Chorwacji.Czasem zastanawiam się, czy Najwyższy nie popełnił błędu zsyłając mnie do chłodnego kraju nad Wisłą, zamiast gorącego nad Neretwą. Ale wszystko ma swoje wady i zalety. A jak postrzegasz Polaków i Chorwatów – jesteśmy podobni czy różni? A Polska i Chorwacja? 

Polacy i Chorwaci to bardzo podobne narody – słowiańskie, pełni fantazji, honor, szabelka, butelka. Lubimy być patriotami. Do obrony własnego kraju, honoru jesteśmy pierwsi. Ale także fantazja nasza nie ma granic, często potrafimy popsuć to, co ciężko zbudowaliśmy. Katolicy, ciągle mamy wrogów na Wschodzie, czasami też na Zachodzie.

Podobna historia, podobni wrogowie, zagrożenia, romantyczni, czasami niesłowni, czasami się lubimy spóźnić, pokłócić, głośno gadać, śpiewać, tańczyć, dobrze się bawić, dobrze zjeść.

To wszystko wskazuje na to, że jesteśmy podobni. Wiele mógłbym czasu spędzić na tych porównaniach i wyliczeniach w czym jesteśmy bardzo, ale to bardzo podobni. Chociażby to, że i w Polsce i Chorwacji jest około 400 nazw geograficznych o tym samym brzmieniu. 

Może dlatego, że jedna z teorii mówi, że w VII wieku Chorwaci przywędrowali z terenów  obecnej Małopolski, że tam żyliśmy przez jakiś czas razem z innymi Słowianami. Potem jedna grupa tych Chorwatów się odłączyła i powędrowała na południe, na zaproszenie jednego z władców Bizancjum, któremu potrzebne było, nazwijmy to – naród, plemię, stające w obronie Bizancjum, Rzymian przed napastnikami z północnego zachodu  

Czym się różnimy? 

To może tym, że tak żartem mówiąc, Chorwaci chętnie śpiewają z różnych powodów a Polacy są lepszymi tancerzami.

To wniosek,  jak porównuję tych swoich Dalmatyńczyków z Polakami. Teraz w ostatnich czasach Polska jest dużo, dużo prężniejsza niż Chorwacja, jeśli mówimy o możliwościach wykorzystania tego, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Podziwiam polskich przedsiębiorców, rolników, którzy rozwijają się za pomocą środków, które były ogólnodostępne. Niestety Chorwaci nie są w tym dobrzy. Ja nie rozumiem dlaczego się nie chcą się czegoś od Was nauczyć.

Rozmowa z Leonem Grubišićem - góralem znad morza.

Porównując żartobliwie Polaków i Chorwatów powiedziałeś, że Polacy są lepszymi tancerzami a Chorwaci chętnie śpiewają. A co chętnie śpiewa lub jakiej muzyki słucha Leon Grubišić?

W Chorwacji słuchałem zespoły takie jak Đavoli ze Splitu, czy np. Oliver Dragojevic – znany wykonawca takich romantycznych piosenek, melancholijnych o śródziemnomorskim brzmieniu. Także Daleka Obala, Crvena Jabuka. Z innych regionów bałkańskich na przykład Parni Valjak, Bijelo Dugme itd. Bardziej współcześnie niektóre piosenki Marko Perkovic “Thompson” – on też jest popularny wśród Chorwatów z Cro.pl. Także Škoro, Miroslav Škoro i to by byli chorwaccy wykonawcy.

A jeżeli chodzi o polskie utwory to bardzo mi się podobała twórczość zespołu HEY (hey.pl)

 ponieważ znaliśmy Kasię Nosowską, a Marcin Żabiałowicz “Żaba”, gitarzysta tego zespołu studiował i ukończył z nami rybołówstwo w Szczecinie. Przyjeżdżał do nas, do akademika, z gitarą i na imprezach grał Hendrixa czy Santanę, to się pamięta. I stąd moja sympatia do zespołu HEY. Ale muszę ci powiedzieć, że ponieważ mieszkałem w akademiku przez 5 lat, to tam przede wszystkim poznałem utwory (studenci wtedy śpiewali w tych latach) zespołu Stare Dobre Małżeństwo. I tak mi się podobała ta ich romantyczna muzyka, teksty i brzmienie, że z kolegami z pokoju przetłumaczyliśmy ich piosenkę “Sanctus” (Stare Dobre Małżeństwo – Sanctus [1990])  na język chorwacki i koledzy na jednym z festiwali, tym utworem zajęli pierwsze miejsce! Na ówczesnych imprezach, ale i teraz gdy koledzy przyjeżdżają na Ciovo, mamy śpiewniki i śpiewamy Perfect, Dżem, Lady Pank, Budkę Suflera, Lombard i oczywiście to co każdy na “rybactwie” musiał umieć śpiewać czyli szanty. To był taki znak rozpoznawczy na tych studiach. I jest jeszcze wiele innych zespołów. Ja też, jak czasami jeżdżę samochodem gdzieś daleko, to puszczam sobie Czerwone Gitary czy jakieś inne starsze utwory. Po prostu lubię brzmienie tamtych starych lat, gdy się jeszcze nie urodziłem, albo byłem dzieckiem.

A z zachodniej muzyki – Rock! I to z tych “twardszych” i starszych. Słucham Hendrixa, Doors, ZZ Top, też Beatles i to by było na tyle.

Ok, dość gadania, posłuchajmy tych wybranych:

Thompson & prijatelji – Lijepa li si

Oliver Dragojević – Cesarica

 Jura Stublić & Film – Bili cvitak (Official lyric video)

 Dino Dvornik – Ništa kontra Splita (Official lyrics video)

 Đavoli – Stojin na kantunu (Official lyrics video)

DALEKA OBALA OD MORA DO MORA

 Klapa Cambi- Dalmatino povišću pritrujena (A CAPPELLA)

Urodziłeś się w Splicie, a mieszkacie na Ciovo, skąd ten wybór? Czy w Twoim domu Polska jest obecna?

Zbudowaliśmy dom na wyspie Ciovo. W domu mówimy po polsku. Jak dzieci były małe, przyjeżdżali do nas turyści z Polski.  Marta, najstarsza córka, kiedy miała 3 lata uważała, że Ciovo to jest Polska, a jak przejeżdżaliśmy przez most, to myślała że wjeżdżamy do Chorwacji. Takie życie było, kiedy dzieci nie chodziły do szkoły. One myślały, że dom na Ciovo to Polska.

Ponieważ przed budową domu na Ciovie, zajmowaliśmy się turystyką i wiedzieliśmy, że Polacy lubią Dalmację, tośmy się zastanawiali gdzie zbudować dom, żeby było blisko do pracy, do Splitu i miejsc, które turyści uwielbiają, żeby wiedzieli, że mieszkają na wyspie ale połączonej mostem z lądem i żeby było blisko lotniska. Szukając takiego miejsca, stwierdziliśmy że wyspa Ciovo jest takim miejscem, gdzie możemy zamieszkać.

Czy masz swoje ulubione miejsca w Chorwacji, takie do których nie zaglądają turyści?

Oczywiście, że mam  i znam takie miejsca i nie zdradzę gdzie, żeby nie docierali tam turyści. Nawet tubylcy nie wiedzą o tych miejscach. One są  na morzu, dwa takie miejsca na Ciovie, w górach, w lasach. Tam jest bardzo mało ludzi, bo nie wiedzą, że tam są takie ciekawe tereny. Niestety ja sam też mam za mało czasu żeby je odwiedzać i spędzać tam czas. Chociaż tych miejscówek jest coraz mniej, bo turyści je odkrywają.

Prawda jest taka, że turystów jest w Chorwacji coraz więcej, więcej i że czasami mam wrażenie, że brakuje atrakcji i miejsc, które są do pokazania. Na przykład do mnie przyjeżdżają ludzie dziesięć razy i nie wiem co im nowego pokazać. Choć w naszej okolicy jest tyle atrakcji, że jakby ktoś chciał spędzić na Ciovie 15 dni, to każdego dnia w obrębie 100 km mógłby zwiedzać różne ciekawe miejsca i atrakcje, które są nad morzem, na lądzie, historyczne, naturalne, przyrodnicze. Wiele tego tutaj jest.

Jesteś autorem mojej ulubionej książki o Dalmacji. Skąd pomysł na nią?

 W internecie istniała strona Cro.pl. Autor tej strony zamieszczał na niej wiele informacji przydatnych dla turystów z Polski. Potem rozbudowało się przy tej stronie bardzo bogate forum na temat Chorwacji, gdzie Polacy wracający z wczasów w Chorwacji pisali i dodawali różne informacje, dzielili się z innymi turystami, którzy dopiero planowali wyjazd, albo chcieli tam wrócić. W tym forum uczestniczyli też Polacy mieszkający w Chorwacji i ja się też mocno udzielałem. Powstały tam różne nurty, wątki, była nawet Akademia Języka Chorwackiego itd. Wiele było o historii Chorwacji, o kulturze i często, na czyjąś prośbę trzeba było pisać i powtarzać niektóre informacje. 

I wtedy powstał pomysł, żeby napisać tą książkę. W napisaniu, w zrobieniu zdjęć, w wydaniu tej książki pomogło dwóch przyjaciół z Poznania. Ale także pomogli sami uczestnicy tego forum z Cro.pl tzw. Cromaniacy (bo byli zakochani w Chorwacji) i oni przed wydaniem książki, swoimi datkami, “z góry” kupili swoje egzemplarze dając środki na wydanie tej książki. 

Doskonale to pamiętam, byłem jednym z tych Cromaniaków, mój nick na tym forum to “Pasjonat Chorwacji” i mam Twoją książkę z osobistą dedykacją!

To była jedna pomoc, a druga to taka, że dodawali też swoje zdjęcia z Chorwacji i powstał konkurs na zdjęcia, które znajdą się w tej książce. I trzecia sprawa to ludzie głosując poprzez ankietę zdecydowali o tytule tej książki. Czyli my podaliśmy kilka tytułów i podtytułów. Było głosowanie i uczestnicy tego forum Cro.pl wybrali nazwę ksiązki. Tak w skrócie wyjaśniłem dlaczego powstała ta książka i jakie tematy tam są opisane, a związane są przede wszystkim z pytaniami, które najczęściej pojawiały się na forum.

Jak dzielisz swój czas między wykładami na uczelni, wyprawami po Adriatyku czyli Jadranie i ukochanym Ciovo?

 Mało tego czasu jest naprawdę, ale jadę do szwagra na piwo i grilla, tutaj w Splicie a jak jestem na Ciovie to najczęściej spędzam czas ze znajomymi z Polski, którzy przyjeżdżają ciągle i miło mi jest z tego powodu. Także jest u nas często rodzina z Polski, chętnie ich gościmy. Nie tylko zresztą rodzinę, czy znajomych ale i innych turystów.

Uczymy kuchni chorwackiej, wspólnie robimy biesiady, uczymy jak przyrządzić chorwackie delicje, tutaj nadmorskie; jak zanurkować, pod wodą uzbierać, przynieść do domu i ugotować, upichcić. Jak zrobić jagnię na rożnie, co to jest peka, jak ośmiornicę  przyrządzić pod peką, różne małże i inne żyjątka morskie. No i jest mało wolnego czasu. Zimą więcej i wtedy spędzam czas z rodziną. Jedziemy w góry, czasami na narty.

 A moja praca w morzu jest tak przyjemna, że traktuję ją jako czas wolny albo czas relaksu i  odpoczynku. Bo tak naprawdę jest, gdy się jest na środku Adriatyku na połowach tuńczyków, czy jakiś głowonogów, gdzie trzeba próbki pobierać to dla mnie jest sama przyjemność a nie praca. Bardzo miło mi jest, że mam młodych współpracowników, którzy też są chętni do takiej pracy i nie traktują tego jak ciężki obowiązek i ciężką pracę, ale bardziej jako przyjemność. W takim zespole bardzo fajnie się pracuje.

Bardzo dziękuję Ci Leonie za przemiłą rozmowę. Życzę Ci umiejętności dobrego dzielenia czasu między pracą, która jak widzę jest Twoją ogromną pasją i rodziną, którą tak kochasz.

Dodaj komentarz