Jadąc Jadranką na południe Dalmacji, w kierunku granicy z Czarnogóra, mijamy małą, z pozoru nieciekawą wioskę Trsteno. Jest położona zaledwie kilkanaście kilometrów na północ od Dubrownika – pewnie najbardziej znanej dalmatyńskiej miejscowości. Mając Dubrownik już na wyciągnięcie ręki, chcąc jak najszybciej rozpocząć jego zwiedzanie, możemy nawet nie zauważyć Trsteno. Jednak pewien detal powinien zwrócić naszą uwagę – dwa potężne, ponad 500 letnie platany.
Platany w Trsteno
Już na rycinach z początku XX wieku prezentowały się imponująco!
Plik:Trsteno platan 2006 A 321.jpg – Wikipedia, wolna encyklopedia
Rosną blisko głównej trasy, jadąc na południe, mamy je po prawej stronie. Większy z nich to jeden z największych platanów w Europie! Ma ponad 60 metrów wysokości, 13 metrów obwodu i 6 metrów średnicy. Został przywieziony znad Bosforu i zasadzony na początku XV wieku. Od tej pory wita przejeżdżających przez Trsteno.
Co zwiedzimy?
Obok na mapie zobaczycie punkty, które odwiedzimy w tym poście. Widać tu główną drogę południowej Dalmacji (na południe od Ploce) – Jadrankę (Jadranska Magistrala), która ciągnie się wzdłuż całego chorwackiego wybrzeże. Od północy do Ploce to pięknie położona często tuż nad morzem trasa (latem często zakorkowana), ale autostrada jest tu szybszą alternatywą.
Na odcinku na południe od Ploce alternatywy już nie ma. Zaznaczyłem też charakterystyczne platany, Arboretum – najstarsze w Chorwacji, dom letniskowy rodziny Gučetic (ich potomek założył Arboretum), punkt widokowy, który dokładnie później opiszę, oraz tajemniczą willę Aurora, która z daleka zapiera dech w piersiach swym pięknem i pięknym położeniem.
Trsteno
Małe Trsteno ma wielką historię i skrywa bardzo wiele przepięknych miejsc. Zamieszkuje tu na stałe niewiele ponad 200 osób. Położone jest na stromej skarpie, stromo nachylonej w kierunku morza. Rozpościera się stąd piękny widok na Jadran i wyspę Lopud. Aby go jednak zobaczyć musimy się zatrzymać i pospacerować trochę. Skarby te skrywane są przed wzrokiem przejeżdżających przez Trsteno gęstą ścianą roślinności. Właśnie te bajeczne widoki sprawiły, że zaczęli tu, przed wielu laty, zakładać letnie rezydencje dubrowniccy dygnitarze.
Wśród nich był Ivan Marinov Gučetić, który w 1484 roku podjął decyzję o budowie letniej willi. O powodach budowy napisał (łacińskim tekstem) na tablicy wmurowanej w fasadę budynku. W wolnym tłumaczeniu brzmi on:
Jestem dumny z moich sąsiadów, ale jeszcze bardziej jestem dumny z wód, zdrowego klimatu i pracy szlachetnego gospodarza. Podróżniku, masz tu ślady ludzkiej pracy, gdzie zręczna sztuka udoskonaliła dziką przyrodę.
Letnia rezydencja rodziny Gučetić – Gozze
I tak w 1502 roku rezydencja Iwana Gučetica była gotowa. Została zbudowana na rozległym terenie. Na przełomie XV i XVI wieku były tu sprowadzane egzotyczne okazy drzew i krzewów.
Letnia rezydencja rodziny Gučetić obrasta pięknym ogrodem
Ta letnia rezydencja i ogrody zostały niewątpliwie zbudowane z wizją i pasją. Ponieważ nie było dróg łączących ten teren z Dubrownikiem, wszystkie materiały, w tym tony ziemi potrzebnej do ożywienia tego skalistego terenu, przywożono statkami.
Trwało to lata. Dzięki temu, że porty na terenach obecnej Chorwacji były ważnym elementem wymiany handlowej z całym światem, teren zapełniał się wyjątkowymi okazami, które dzięki ciepłemu klimatowi szybko zmieniły pusty dotychczas teren w piękne arboretum. Jest ono najstarszym ogrodem w Chorwacji i jest uważane za jedno z piękniejszych w Europie. Jest prawdziwym rajem w rozpalonej gorącym słońcem Dalmacji. Od wejścia prowadzi zacieniona droga, wzdłuż bambusowego gaju, licznych platanów, ogromnych palm, bugenwilli, kaktusów, oleandrów i innych wspaniałych roślin. Droga ta poprzecinana jest licznymi odnogami, którymi można błądzić godzinami, co chwila spotykając miejsca wyjątkowej urody. A to wszystko w zbawiennym cieniu przy głośnym akompaniamencie cykad….
Poza odpowiednim klimatem założenie ogrodu było możliwe dzięki wybudowanemu już w 1492 roku akwedukcie, który zasilany jest wodą ze źródła z okolic Trsteno. Ogród do dziś zachował wiele renesansowych detali (np. okazała fontanna Neptuna z nimfami z 1736 roku).
Późniejsza historia Arboretum
nie jest już tak piękna. W 1948 ogród został przejęty przez państwo, a od 1950 zarządza nim Chorwacka Akademia Nauki i Sztuki. W 1966 arboretum zostało uznane za zabytek krajobrazowy.
Nie wiecie tego, nie macie szansy tego przeżyć przejeżdżając przez Trsteno. Aby to wszystko zobaczyć, doświadczyć każdym zmysłem warto zboczyć z głównej drogi w wąską, bardzo krętą i stromą drogę przy wspomnianym gigantycznym platanie, prowadzącą do Arboretum i dalej ku portowi.
Zarówno Trsteno jak i Arboretum mocno ucierpiały podczas ostatnich wojen – zarówno podczas II wojny światowej jak i późniejszej wojny, której efektem był rozpad Jugosławii. Wówczas, w październiku 1991 roku Jugosłowiańska Armia Ludowa ostrzałem z morza i powietrza zniszczyła najstarszą część Arboretum i rezydencję rodziny Gučetić. Sytuację pogorszył jeszcze pożar, po suszy z 2000 roku, podczas którego spaleniu uległo 120 tys. m² ogrodu (na ogólną powierzchnię 255 tys. m²).
Wiele ciekawych informacji o tej i najbliższej okolicy obejmującej zarówno Trsteno, Arboretum, jak i pobliską wyspę Lokrum znajdziecie na stronie: Historical gardens of the Dubrovnik area . Opisuje ona zarówno historię jak i aktualności z okolicy.
W parku jest obecnie około 400 gatunków roślin takich jak palmy, platany, eukaliptusy, oleandry, bugenwille, cedry, wawrzyny, przeróżne kaktusy.
Aktualne w 2024 roku ceny biletów: https://tzdubrovnik.hr/lang/en/get/prirodne_znamenitosti/53066/user_files/novak/price%202024%20AT.pdf
Warto tu przyjść.
Rośliny jak wcześniej wspomniałem, pochodzą ze wszystkich kontynentów. Oprócz nich znajduje się tu odrestaurowana rezydencja rodziny Gučetić – Gozze z 1502 roku, kilka rzeźb (prawie antycznych), stary młyn, kaplica św. Hieronima z XVII wieku:
oraz XIV wieczny akwedukt, który doprowadza wodę do wspomnianej już fontanny z 1736:
Jeszcze raz podkreślam – poza mnogością kolorów jakimi obdarzą Was tu liczne kwiaty, zielenią, która będzie wytchnieniem dla Waszych oczu, wysokie, stłoczone po obu stronach ścieżek rośliny pozwolą Waszym rozgrzanym słońcem ciałom schłodzić się. I to w naturalny sposób, bez klimatyzacji. W upalne, letnie dni jest to ogromna zaleta. Jednak piękne rośliny to nie wszystko co na Was tu czeka. To, że ogłuszać Was będą cykady to jasne. Jednak spacerując po zacienionych ścieżkach patrzcie pod nogi bo pod nimi spotkacie niesamowite jaszczurki, owady, chrząszcze, a nad Waszymi głowami krążyć będą duże, kolorowe ważki. Prawie jak w buszu, prawie.
Ogród, który zmienił się w Arboretum, położony jest na stromym zboczu. Nic więc dziwnego, że spotkamy tu też wspaniałe punkty widokowe na okolicę.
Idąc od strony głównego wejścia, główną alejką, na samym jej końcu, dochodzimy do miejsca z magicznym widokiem na port w Trsteno. Z oddali widok jest przepiękny – białe budynki z pomarańczową dachówką i śliczną wieżyczką, pięknie wkomponowane w zieleń cyprysów i innych roślin.
Z punktu widokowego rozciąga się widok na Adriatyk, na wyspę Lopud oraz przeuroczy, maleńki port w Trsteno. Widok z Arboretum na ten port to klasyk wykorzystywany w wielu folderach turystycznych o Dalmacji.
Zdjęcie portu w Trsteno zobaczycie w bardzo wielu miejscach. Jest też na okładce doskonałej książki Leona Grubišića – “Dalmacja poza czasem. Opowieści górala znad morza”. To fantastyczne połączenie przewodnika, książki historycznej i kulinarnej. Na rozmowę z Leonem Grubišićem – góralem znad morza zaprosiłem Was jakiś czas temu. Leon ma wyjątkowy dar do niespiesznego opowiadania o urokach swojej chorwackiej ojczyzny. Opowieść ta jest okraszona doskonałym poczuciem humoru i ciekawostkami, które znają jedynie rodowici Chorwaci.
Moja ulubiona to ta mówiąca o pozostawianiu przed laty w spadku dla tych grzeczniejszych, bliższych sercu dzieci, żyznych pól z dala od morza. Tym krnąbrnym przypadały skały tuż przy morzu. Żyzna gleba miała zapewnić dostatnie życie. Skaliste wybrzeże wymagało pracy by przed erą turystyki zapewnić choćby skromną egzystencję. Czas sprawił, że priorytety się zmieniły i nie wiem kto lepiej na tym wyszedł. A w sumie wiem. Nie warto być grzecznym 🙂
W tym porcie dominuje Villa Aurora, o której troszkę później.
Jeden z punktów widokowych jest tuż przy domu rodziny Gučetić – Gozze, z logii, która sama w sobie będąc piękną, znalazła swoje miejsce m.in. w filmie “Gra o tron”
Scenograf nie miał zbyt dużo pracy by to miejsce zmienić w bajkową krainę dla potrzeb filmu.
Moim zdaniem to punkt obowiązkowy w drodze do pobliskiego miasta Dubrownik lub jako krótszy lub dłuższy wypad podczas pobytu na pobliskim półwyspie Pelješac.
Widok z Arboretum w dół, na Jadran, na port w Trsteno jest wręcz magiczny.
Jednak z bliska – czar pryska. Zasadniczym elementem tego miejsca jest Villa Aurora – obiekt opuszczony i niszczejący od lat. Aby przekonać się o tym, to wychodząc z Arboretum kierujemy się w dół, ulicą Potok, w kierunku Adriatyku do portu z tą willą.
I już po chwili naszym oczom ukazuje się port Trsteno i Villa Aurora
Burzliwa historia i teraźniejszość Villi Aurora
Na początku zapraszam Was do obejrzenia mojej filmowej relacji z tego miejsca: oChorwacji.pl: Trsteno 07.08.2020
Kolejne informacje są zaczerpnięte m.in. z opracowania niemieckiego historyka Europy Wschodniej i slawisty – dr. HL Wessling
Willa Aurora zajmuje powierzchnię ponad 17 500 metrów kwadratowych. Miała piękną plażę pod palmami i sosnami. To stworzony rękami człowieka raj na ziemi. Została zbudowana w 1906 roku przez potomka założycieli Arboretum – Vito Basegli-Gozze, jako wiejska rezydencja w stylu neoklasycystycznym dla jego rodziny i gości.
Wcześniej to miejsce zajmowały nieliczne zabudowania, które zostały umiejętnie wkomponowane w bryłę nowo powstającego obiektu. Jak to wyglądało przed wybudowaniem Villa Aurora pokazuje zdjęcie Ivana Nikoletića z 1901 roku. To i inne zdjęcia możecie oglądać na wystawie w Arboretum.
Kiedyś:
Teraz:
Willa Aurora przechodzi z rąk do rąk
Obiekt był piękny i wzbudzał pożądanie. Wielu chciało go odkupić lub po prosu przejąć. Już rok po wybudowaniu obiekt ten został kupiony przez Niko Nardellego, a w 1924 roku kolejnym właścicielem został Milorad Dimitrijevic. W 1955 roku rząd komunistyczny Jugosławii skonfiskował majątek Dimitrijevicia, a willa stała się własnością publiczną i oddana pod zarząd gminy Dubrownik. Rok później gmina Dubrownik przekazała willę Radzie Wykonawczej NR Bośni i Hercegowiny w Sarajewie. Władze Republiki Bośni i Hercegowiny wykorzystywały ten piękny obiekt do spotkań dygnitarzy partyjnych i jako miejsce wypoczynku dla „zasłużonych pracowników państwowych”. W prostym języku oznacza to suto zakrapiane imprezy i wszelakie inne rozkosze. Obiekt ten stracił wówczas swoją dobrą opinię.
W lutym 1971 roku Sąd Najwyższy Republiki Chorwacji przekazał prawo do użytkowania willi firmie hotelarskiej „Vis” z Dubrownika. Dziesięć lat później firma ta wykonała orzeczenie Okręgowego Sądu Handlowego w Sarajewie z 1976 r., które przywracało własność willi Republice BiH.
Krótko przed śmiercią Broz Tity obiekt był udostępniany nielicznym w tym czasie turystom. Niewielu skorzystało z tej okazji. Jedna z nielicznych relacji z tego czasu pochodzi od korespondenta “New York Times” – Davida Birda z 1972 roku (tłumaczenie mocno niedoskonałe):
„…Jednak w zeszłym roku podczas wakacji na wybrzeżu Adriatyku w Jugosławii udało mi się znaleźć wytchnienie od widma zanieczyszczeń: ozdobiona kwiatami willa położona przytulnie nad najczystszą i najbardziej błękitną wodą, jaką kiedykolwiek widziałem… w Trsteno, około 25 km na północ od Dubrownika, gdzie zauważyłem małą tabliczkę z napisem „Villa Aurora” i skierowaną w dół wzgórza do brzegu wody.
Gdybyśmy kiedykolwiek mieli przełamać schemat nowoczesnych hoteli, wydawałoby się, że to odpowiedni moment, więc pojechaliśmy drogą przez zalesiony obszar, który po późniejszej eksploracji okazało się, że było arboretum, które przez lata obsadzono roślinami sprowadzonymi z całego świata przez kapitanów morskich.
Budynek wznosił się wśród skał wchodzacych w morze, a woda była jaśniejsza niż kiedykolwiek.
Willę prawie zasłaniały rosnące wszędzie kwiaty: jaskrawofioletowe i czerwone bugenwille, jasnofioletowe glicynie, setki czerwonych pelargonii i duże żółte dalie. Kwiaty nie tylko otaczały willę, ale także zdobiły ścieżki prowadzące do małej przystani dla łodzi i kilku zatoczek.
Tak, moglibyśmy mieć pokój na noc, powiedział kierownik, kiedy go znaleźliśmy (drzemał). Pokazał nam pokój, dwupoziomowy apartament z dużą sypialnią i łazienką na niższym poziomie oraz kręconymi schodami prowadzącymi do innego pokoju w wieży z oknami wychodzącymi na wszystkie cztery strony. Menedżer powiedział, że koszt wszystkiego, łącznie z trzema posiłkami, wyniesie około 8 dolarów dziennie na każdego z nas. Dotyczy to wysokiego sezonu, czyli lipca i sierpnia. W pozostałych miesiącach stawka jest o około 2 dolary dziennie niższa.
— David Bird piszący dla „New York Times”, 1972
Początek końca
Podczas wojny domowej z 1991 roku, której efektem był rozpad Jugosławii, obiekt został zdewastowany przez oddziały Jugosłowiańskiej Armii Ludowej, której trzonem byli Serbowie i sympatycy serbscy. 2 i 3 października 1991 roku armia ta przeprowadziła szereg ataków od strony morza i z powietrza. W ich efekcie większa część Arboretum i nieruchomości spłonęła. Jednostki chorwackie odbiły go w czerwcu 1992 r. i splądrowały to, co zostało. Na ścianach poza współczesną “sztuką graffiti” można odnaleźć jeszcze napisy żołnierzy z tekstami o śmierci, grobach, niektóre w języku angielskim.
Mimo wielu zawirowań bośniackiej własności nikt nie zakwestionował. Czyli willa, będąc na terenie Chorwacji jest nadal własnością Bośni i Hercegowiny. Trochę to pokręcone, ale to tłumaczy dlaczego tak piękny obiekt, w tak pięknym miejscu niszczeje.
Ponieważ państwo chorwackie nie potrafi rozwiązać problemu zagranicznej własności na swoim terytorium (stare majątki z czasów jugosłowiańskich, które wcześniej należały do innych republik w ramach jednego państwa, a obecnie są obcymi krajami), willa stała się obiektem biurokratycznej bierności i zaczęła popadać w ruinę.
Próbą ratowania obiektu było przekazanie w 2001 roku willi Bośniackiemu Czerwonemu Krzyżowi. Najmniej zdewastowana część służyła wówczas jako dom wypoczynkowy. Jednak i ten projekt upadł.
Willa była rozkradana i dewastowana dalej. Była miejscem głośnych libacji. Miejscowi nie zapuszczali się w te okolice, mimo tego, że okolica Villa Aurora zachowała wiele ze swego naturalnego uroku. Bliskość Adriatyku, cudowna przyroda i biel skał sprawiają, że to miejsce pozostało wyjątkowym.
Pojawiła się nadzieja
W końcu, w 2004 roku pojawiło się światełko w tunelu – hollywoodzki aktor chorwackiego pochodzenia – John Malkovich złożył w Ministerstwie Finansów i Radzie Ministrów Bośni i Hercegowiny ofertę zakupu, remontu i renowacji Villa Aurora. Choć nieruchomość znajduje się obecnie na terenie Chorwacji to bośniacka własność nigdy nie była kwestionowana. Dodatkowym argumentem przemawiającym za uzyskaniem zgody było zaproponowanie przez inwestora czasowego udostępnienia tego obiektu społeczeństwu jako luksusowego hotelu.
Przodkowie Malkovicha wyemigrowali w XIX wieku z Chorwacji do Stanów Zjednoczonych. On sam wrócił w te strony w 2003 roku. Pływając jachtem zachwycił się chorwackim wybrzeżem, a zwłaszcza Trsteno. Malkovich był zachwycony ciszą i spokojem tego miejsca, poczuciem wolności i dystansu od paparazzi, jakie oferowała Aurora na 2000 metrów kwadratowych ziemi z prywatną ukrytą plażą i widokiem na wyspy Lopud i Šipan.
Agencje chorwackie i zagraniczne oszacowały, że Aurora była wówczas warta 3 miliony funtów, czyli około 4,5 miliona euro. Malkovich nie podał kwoty, jaką był skłonny zapłacić za willę, jednak była mowa o 3 mln dolarów amerykańskich.
Po pewnym czasie rząd bośniacki, który sam nie miał środków na remont tego obiektu, odrzucił ofertę aktora. Może gdyby aktor miał bośniackie pochodzenie byłoby inaczej…..
Jeździłem tam przez lata. Za każdym razem można było tam wejść i uważając by coś nie spadło na głowę, po prostu poszwędać się po zrujnowanej willi i jej okolicach.
Aż do tego roku….. Ostatni raz byłem tu w lipcu 2024 roku i po raz pierwszy wejścia do Villa Aurora były zagrodzone a w okolicach pojawiły się dźwigi budowlane!!! Czyżby coś się ruszyło? W mediach nie znajdziemy na ten temat żadnych informacji. Przekonamy się wkrótce. Z pewnością pojawię się tu w przyszłym roku 🙂
Wówczas wpis zostanie zaktualizowany. Zatem – do zobaczenia!
A Wam wszystkim, czytającym ten tekst serdecznie polecam odwiedzenie tego miejsca. Przekonacie sie jak tu pięknie.