Pelješac – ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

To będzie inny post od pozostałych. Będzie poświęcony całemu, rozległemu regionowi a nie pojedynczym miastom. Zajmie pewnie sporo miejsca, bo nie dość, że sam Pelješac jest cudowny i pełen niezwykłych zakątków, to znajdziecie tu również opisy bliższych i dalszych wycieczek, a także część kulinarną. Podzielę więc ten post na części. To będzie opowieść o wyprawie z lipca 2022 roku na Pelješac, kilka elementów będzie z moich wcześniejszych pobytów.

Pelješac - ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

Pelješac

Pelješac (wł. Sabbioncello) to półwysep na Morzu Adriatyckim, położony w południowej części dalmatyńskiego wybrzeża Chorwacji, na północny zachód od Dubrownika. Zajmuje powierzchnię 348 km², licząc 66 km długości i do 7 km szerokości. Po Istrii jest drugim pod względem wielkości chorwackim półwyspem.

To część Chorwacji, która zachowała najwięcej cech kraju, który zachwycił mnie w 2008 roku, czyli wtedy, gdy po raz pierwszy tu przyjechałem.

To na co narzekali Chorwaci – czyli oddzielenie południowej części kraju bośniacką granicą i to że półwysep był bardziej drogą do (np. Korculi) niż docelową destynacją było błogosławieństwem dla tych okolic. Dzięki temu wciąż spotkamy tu dzikie plaże, puste przestrzenie bez domów czy innych śladów ludzkich, cudowną, dziką przyrodę, wysokie góry i czyste zatoki, czasem z zimnymi źródłami przy brzegu, czasem z jaskiniami blisko lądu, ale zawsze z krystaliczną wodą.

Pelješac - ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

Jednak i tu cywilizacja wdziera się ze wszystkimi swymi “dobrodziejstwami”. Nie ukrywam, nie walczę z tym co ona przynosi. Nie mam zamiaru. Lubię “ślizgać się” między tymi dwoma światami. Uwielbiam włóczyć się lasem szukając dogodnego zejścia do Jadranu, wchodzić do jaskiń, czy gapić się z wysoka na urozmaiconą linię brzegową morza, na niezliczone zatoczki, głazy, wysepki. Lubię podziwiać z wysoka turkusowo-błękitny Jadran, biel wapiennych skał przy brzegu, lubię wypatrywać delfinów wśród fal Adriatyku, zachwycać się brzmieniem cykad, których głośne dudnienie w upalny dzień zagłuszy każdą natrętną myśl. Jednak po tym wszystkim lubię wrócić do swojego “apartmani”, wziąć chłodny prysznic i posiedzieć na tarasie z lampką przezacnego tutejszego wina czy kufla zimnego piwa.

Zalety Pelješca doceniam nie tylko ja. To właśnie tu swój drugi dom ma miłośnik, piewca urody i smaków Dalmacji a także prawdziwy ambasador Polski w Chorwacji – Robert Makłowicz. W tym roku dane mi było spotkać się z nim w pobliskiej miejscowości Kuna Pelješka w winiarni Vino Špaleta (w kolejnych postach, poświęconych kulinarnej części naszej podróży po Pelješcu powrócimy tu, bo warto).

Pelješac - ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

Na wybór odwiedzanych przeze mnie konob (które opiszę później) pan Robert miał duży wpływ.

Ale wróćmy do Pelješca. To rozdzielenie Chorwacji na dwie części przez bośniacki przesmyk w Neum było dla Chorwatów trudne. Dało się to wyczuć m.in. przez malowanie olbrzymich chorwackich flag na peljesackich zboczach zwróconych na wschód, na wprost Neum. Miały one krzyczeć, że tu jest Chorwacja! Nie mnie oceniać, czy to dobrze, Bośniaków pewnie nie cieszyło to, że wypoczywając na maleńkiej i niemiłosiernie zatłoczonej plaży w Neum bez końca patrzą na okazałe, chorwackie barwy.

Dlatego nikogo tu nie dziwi, że praktycznie całość akcesyjnych środków jakie Chorwacja otrzymała po wstąpieniu do Unii Europejskiej przeznaczyła na budowę mostu, łączącego lądową jej część (w miejscowości Klek) z półwyspem Pelješac. Jak stwierdzają Chorwaci – teraz kraj został zjednoczony.

źródło: Most Pelješac – otwarcie najważniejszej inwestycji drogowej w Chorwacji – Media i PR – Newseria Biznes

O budowie mostu i planach jego otwarcia czytałem od dawna. W pierwszych zapowiedziach była mowa, że uroczyste jego otwarcie będzie przed szczytem turystycznego sezonu w 2022 roku. Chcąc być jednym z pierwszych korzystających z tej przeprawy już wczesną wiosną zarezerwowałem noclegi w Drače na pierwszą połowę lipca…..

Znając już trochę podejście południowców do upływającego czasu i terminowości realizowania planów nie byłem bardzo zaskoczony tym, że faktyczne otwarcie mostu nastąpiło w szczycie sezonu – 26 lipca, czyli wkrótce po moim powrocie do Polski. Cóż – co się odwlecze to nie uciecze.

Choć zdecydowanie wolę stare, architektoniczne perełki, które od lat podziwiam w starych chorwackich miasteczkach to przyznaję, że ten obiekt może się podobać, szczególnie nocą.

źródło: Most Pelješac – otwarcie najważniejszej inwestycji drogowej w Chorwacji – Media i PR – Newseria Biznes

Startujemy!

Ruszyliśmy jak zwykle z Częstochowy o 22giej tak by następnego dnia móc jeszcze cieszyć się chorwackim słońcem. Jeździmy bez noclegów po drodze, jednym rzutem. Mam ze sobą zawsze przynajmniej jednego kierowcę na zmianę, więc nie ma dramatu. 

Droga jak zawsze ta sama: przez Ostrawę, Brno, Mikulov, Wiedeń, Graz, Maribor. Znam ją już chyba na pamięć. 

Szykując się w drogę pamiętajcie o winietach. Teraz można je kupić przez internet. Pamiętajcie, że austriacką winietę elektroniczną kupujemy z 18-to dniowym wyprzedzeniem (nie dotyczy to przedsiębiorców). Jadąc bez noclegu nie kombinuję z omijaniem płatnych odcinków. Wybieram autostrady. Nie warto moim zdaniem nadkładać kilku godzin jazdy, by oszczędzić 300 złotych na winietach. Ryzyko korków, licznych policyjnych patroli, wąskich dróg jest dla mnie zbyt dużym obciążeniem. Choć znam też osoby, które świadomie wybierają drogi poza autostradami by podziwiać mijane miejsca. Ja jestem jednak zbyt niecierpliwy, chcę jak najszybciej być już TAM!

O tym gdzie i w jaki sposób kupić winiety pisałem Wam we wcześniejszych postach: Czechy, Austria, Słowenia. Na terenie Chorwacji, podobnie jak w Polsce, nie ma winiet tylko odcinkowy pobór opłat (Chorwacja). Zaleta jednak w Chorwacji jest taka, że jak pobierzemy na bramce pod Zagrzebiem bilecik to możemy na nim przejechać około 500 km aż do końca autostrady blisko Ploče.

Zwykle jedziemy w połowie tygodnia (Wam również to polecam) – pozwala to najczęściej uniknąć korków nawet w szczycie sezonu. Tak było i tym razem – po niespełna 16 godzinach podróży z krótkimi postojami i przejechaniu blisko 1,4 tys. km (przez Neum i Ston), jesteśmy w Drače!

Drače

Pelješac - ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

Drače to maleńka miejscowość położona niespełna 30 km na północ od Ston. To nie był przypadkowy wybór. Dużo podróżuję po Chorwacji (to mój 23 wyjazd w ciągu 15 lat). Przez te lata nauczyłem się tego, by noclegi rezerwować w małych, cichych miastach, lub na przedmieściach większych miast. Wierzcie mi, po plażowaniu, zwiedzaniu miasteczek, licznych parków narodowych, zmęczeni słońcem, wieczorem z przyjemnością będziecie wracać do mieszkania w spokojnej okolicy, by usiąść na tarasie w ciszy, z dala od zgiełku i gwaru turystów. Zawsze możecie pójść/pojechać do klubu, na imprezę, bawić się, jednak gdy będziecie tego hałasu mieli dość to wrócicie do swojego zacisza. Nie ma nic gorszego jak dwa tygodnie z nieustającą imprezą za oknem. 

Pelješac - ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

Korzystaliśmy z gościny Villa Wind, która poza miłymi gospodarzami, pełnym pysznych warzyw ogródkiem oferował cudowną plażę.

Zatem Drače to super miejscówka by odpocząć. Jest tu jedna ulica wzdłuż niekończących się żwirowych plaż, dwie-trzy knajpy, winiarnia i blisko stąd do wielu pięknych miejsc. 

Jest tu też miły deptak wzdłuż Jadranu ciągnący się aż do położonego o ok. 3,5 km na północ Sresera. Wieczorne spacery wzdłuż Jadranu wspominam do tej pory.

Pelješac - ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

Spacerując między Drače a Sreser możemy obserwować architektoniczną dumę Chorwatów ostatniego roku, o którym już wcześniej pisałem – most Pelješac (na zdjęciu poniżej widoczny, maleńki w prawym górnym rogu).

Pelješac - ostatnie zakątki dzikiej Chorwacji

W kolejnych postach przedstawię Wam krótką relację z dalszych i bliższych wycieczek z Drače, a także zaproszę Was do najlepszych (moim zdaniem) okolicznych konob i winiarni.

Następny post będzie poświęcony najdalszym wycieczkom – do Czarnogóry oraz Bośni i Hercegowiny…

Dodaj komentarz