Historia Oprtalj
Po Hum i Motovun wybór wydaje się oczywisty – czeka nas krok do przeszłości w Oprtalj. Z Motovun ma wiele wspólnego – oba miasteczka są równie stare, są położone na wzgórzach i zachwycają równie mocno.
Oprtalj (po włosku Portole) jest wioską, siedzibą gminy Oprtalj. Ma niespełna 80 mieszkańców i jest położony na wysokości 378 m. n. p. m.
Pierwszymi mieszkańcami byli Ilirowie, później ten teren podbili Rzymianie. W czasach rzymskich znajdował się tu obóz wojskowy. W średniowieczu Oprtalj była własnością niemieckich panów feudalnych. Największy rozkwit tej osady przypada na lata 1290 – 1420, gdy była pod patriarchatem włoskiej Akwilei, później Wenecji. Do dziś zachowały się mury miejskie i stare uliczki z tego okresu. Później po krótkim panowaniu Francuzów Oprtalj trafia w ręce najpierw Austriaków, później Włochów. Od 1945 roku wchodzi w skład Jugosławii, a po jej rozpadzie z całą Istrią współtworzy Chorwację.
Oficjalna strona miasta: www.oprtalj.hr
Jak dojechać?
Wyjeżdżając z Motovun przecinamy drogę krajową nr 44 i kierujemy się prosto na Livade. Już na tym skrzyżowaniu nad naszą trasą zobaczycie bramę z napisem informującym o tym, że wjeżdżamy do krainy trufli. Oprtalj jest oddalone od Motovun jedynie o 9,5 km, jednak ta droga zostaje w pamięci. Wystarczy spojrzeć na mapę, szczególnie za Livade, w połowie trasy, droga zaczyna się wić jak serpentyna. Można wybrać drugą drogę przez Ipsi, jest dłuższa i nieco mniej pokręcona. Jeśli jednak nie jest bardzo mokro lub ślisko czy ciemno to proponuję zmierzyć się z pierwszym wariantem trasy. Zakręty mają po 180 stopni i prowadzą przez gęsty, stary las.
Zanim jednak dojedziemy do tych zakrętów proponuję zatrzymać się w Livade. To prawdziwe zagłębie truflowe. Właśnie tu, w 1999 roku Giancarlo Zigante znalazł białą truflę ważącą 1,31 kg! Została ona wpisana do Księgi Rekordów Guinessa jako największa trufla znaleziona kiedykolwiek na świecie. Rok później Zigante otworzył swój sklepik, później manufakturę przetworów, restaurację i mały pensjonat. Restauracja specjalizuje się właśnie w daniach z trufli. W hallu restauracji możecie zobaczyć gipsowy odlew znalezionej przez Giancarlo ogromnej trufli.
Restaurację i pensjonat znajdziecie przy jedynym w Livade rondzie (to ten wysoki, biały budynek widoczny na prawo od ronda jadąc od strony Motovun).
Po Livade i leśnych zakrętach dojeżdżamy cisową aleją do Oprtalj. Duży parking jest po lewej stronie ulicy zaraz za szyldem miasta. Kilka lat temu były tu parasole konoby, jednak musiały one ustąpić miejsca, samochodom turystów.
Oprtalj
Choć jest mniej znane od pobliskiego Motovun i dociera tu dużo mniej turystów, przez wielu uważane jest za najpiękniejsze istryjskie miasteczko.
Na słonecznych zboczach rozciągają się winnice i gaje oliwne, a okoliczne lasy bogate są w trufle.
Pierwszym zabytkiem jakie spotkamy na naszej trasie jest kościół św. Rocha z XIV wieku. W kościele znajdują się freski z postaciami świętych namalowane przez Antona z Padwy w 1535 roku. Kościół został całkowicie odnowiony w 1913 roku.
Idąc dalej w kierunku miasteczka mijamy konobę Oprtalj, wenecką loggię i taras widokowy, z którego uważni dostrzegą Jadran.
Loggia została wybudowana w XVI wieku i aż do upadku Wenecji była wykorzystywana jako lokalny sąd. W 2006 roku loggia została odnowiona, a jej wnętrze zostało ozdobione o rzymskie, średniowieczne i późniejsze kamienne rzeźby oraz płaskorzeźbę lwa Św. Marka.
Krok do przeszłości
Idziemy kamienistą drogą, obok kolorowe, odnowione domy. Do tej pory Oprtalj wydaje się być miasteczkiem jakich w Chorwacji jest mnóstwo. Jednak na wprost loggii spotykamy wyjątkową bramę miejską z charakterystycznym napisem “step into the past”.
Po jej przekroczeniu wszystko staje się jasne i jakże prawdziwe. W tej części miasta opuszczone, stare, rozsypujące się domy poprzedzielane są tymi kolorowymi, odnowionymi, które miały więcej szczęścia i przetrwały.
Tu przeszłość miesza się z jeszcze odleglejszą przeszłością, prawie nic nie wydaje się współczesne. Chodząc wąskimi uliczkami, mijamy domy, a właściwie to co z nich zostało – ściany pozbawione okien i dachów, a w ich wnętrzach zamiast ludzi rosną okazałe już drzewa. Przy tych opuszczonych domach zachowajcie ostrożność, coś może spaść na głowę.
To co upuścił człowiek w swoje władanie przejmuje natura.
Jednak to miasto żyje, żyje tak jak to jest możliwe. I zachęca odwiedzających by zatrzymać się choć na chwilę. Tam przed bramą został pośpiech, tu czas zwalnia. Opustoszałe jak się wydaje podwórko zaprasza przechodzących obok na herbatę, można przysiąść, napić się, posłuchać ciszy i iść dalej
Warunki rzekłbym “naturalne”. Idziemy dalej. Powiedzcie – w jakim innym mieście, przy zdawałoby się opuszczonych domach, znajdziecie stoliczki by usiąść i nacieszyć się chwilą z wyprawy do przeszłości? Klimat tego miejsca pozostanie w Was na długo. Niestety zdjęcia tego nie oddadzą nigdy.
Cudowne bramy Oprtalj
Coś dla turystów
Jednak nie ma tu wyłącznie opuszczonych domów z otworami okiennymi pustymi lub zabitych deskami. Znajdziecie tu sklep, inny od tych znanych nam, jednak pamiętajcie gdzie jesteśmy – w przeszłości. Oczywiście jest to sklep “dedykowany” dla nielicznych turystów, z pamiątkami, których wiele wykonanych jest ręcznie.
Są też “galerie sztuki”, wydawałoby się równie opuszczone jak cała reszta. Drzwi do nich są zawsze otwarte zachęcając przechodniów do wejścia, jest zapalone światło, obrazy na ścianach i stoliczek z księgą pamiątkową pośrodku. Nie ma bileterów, strażników, przewodników. Możesz wejść, obejrzeć, odpocząć, nacieszyć się chwilą, zostawić pamiątkę po sobie w postaci wpisu i iść dalej.
Sztuka jest tu nie tylko w galerii, jest na każdym kroku, nawet na murach budynków, w miejscu starych okiennic, czy drzwi.
Czas tu płynie inaczej.
Idziemy dalej
Ruszamy dalej uliczkami Oprtalj wypatrując kolorowych, odnowionych perełek na tle kamiennych, opuszczonych murów.
Wędrując uliczkami Oprtalj dochodzimy do najbardziej znanego zabytku, znajdującego przy przy niewielki placu – do kościoła św. Jerzego (crkva sv. Jurja).
Kościół ten został zbudowany w 1526 roku w miejscu starego, o którym wzmianki sięgają 1202 roku. Towarzyszy mu dzwonnica z 1746 roku,, której zwieńczenie nie jest w kształcie piramidy, charakterystycznej dla innych istryjskich miasteczek, tylko płaskie, typowe dla wieży. Jego budowniczym był Majstor z Kranj. Niestety nie był otwarty, a bardzo chciałem wejść do środka. Czytałem, że jest szczególnie piękny. Na szczególną uwagę zasługuje ołtarz San Giorgio, dzieło Baldassare D’Anne z początku XVII wieku, tron biskupi z 1758 roku, organy Gaetano Callidy z końca XVIII wieku. Ma też wiele cennych obrazów z XVI, XVII i XVIII wieku. Następnym razem tak łatwo nie odpuszczę.
Dość spacerów, pora coś zjeść.
Jak wcześniej pisałem okolice Oprtalj słyną z trufli. Dużo dobrego słyszałem o restauracji Loggia Coslovich. Jedzenie podobno niezłe a widoki z tarasu niezapomniane. Jednak byłem tu we wrześniu i niestety nie było mi dane spróbować tych przysmaków – było zamknięte.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – trafiliśmy do konoby Oprtalj:
https://www.facebook.com/Konoba-Oprtalj-Taverna-Portole-470499609756493/
Wybór był duży. Wybrałem domowy makaron z truflami, ziołami i oliwą z oliwek – pychota! Nie-kierowcom polecam też lokalne wino. Te smaki cudownie uzupełniają się. Na “deser”, a właściwie na totalne dopchanie brzucha obowiązkowe lignje na żaru. Wnętrze, podobnie jak całe miasteczko – stare i klimatyczne. Z pewnością warto tu wrócić.
W sezonie, latem, przed konobę wystawiane są stoliki i parasole. Wówczas możemy chłonąć widoki 🙂 Miasteczka położone na wzgórzach mają pod tym względem ogromne zalety.
Zamykamy kolejny etap – Hum, Motovun, Oprtalj za nami – milion miasteczek przed nami. A pierwszym z tego miliona będzie Groznjan.
idealne uzupełnienie tekstu zdjęciami. must read & see.
Dzięki!
Bardzo przyjemna lektura.Super zdjęcia 📸
Dziękuję za miłe słowa. Zapraszam do czytania kolejnych postów. Fakt, Oprtalj jest wyjątkowe 😀