Istria
Zwiedzanie Chorwacji rozpoczniemy od Istrii. To najbliższa Polsce część Chorwacji. Jest mocno zróżnicowana. Ma zarówno nadmorskie, duże kurorty jak Opatija, gdzie znajdziemy silne wpływy Włoch czy Austro-Wegier (w postaci okazałych wysokich gmachów hoteli, które bez wstydu mogły by gościć Cesarza Franciszka Józefa ze świtą), mniejsze równie znane jak Rovinj, Porec czy Pula (z amfiteatrem podobnym do Colosseum w Rzymie); są cudowne jaskinie jak jaskinia Baredine, pozostałości po starych metropoliach jak Dvigrad, zagubione między lasami malownicze wodospady takie jak Zarecki Krov czy wreszcie moje ulubione, stare miasteczka położone w głębi lądu, z dala od Jadranu, a tym samym trochę mniej zadeptywane przez turystów. Często są położone na wzgórzach a więc widoczne z daleka. Dzięki temu z nich również widoki są cudowne. Zobaczcie sami – to Motovun i widok z Motovun.
Spośród tych miasteczek moimi ulubionymi są: Groznjan, Oprtalji, Buzet, Motovun, Labin czy Hum. I właśnie od tego ostatniego rozpoczniemy naszą wycieczkę.
Hum
Dlaczego Hum? Mój blog dopiero powstaje, jest maleńki, zatem nie ma lepszego „otwarcia” niż najmniejsze miasto na świecie. Z tego właśnie powodu Hum został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa.
Pierwsze wzmianki o tym mieście pojawiają się już na początku XII wieku. Hum nazywał się wówczas Cholm . Różne źródła podają rożne liczby mieszkańców. Najczęściej jest to między 15 a 20 osób. Najwyższą z nich podaje tutejszy urząd statystyczny, który stwierdza, że w 2011 roku Hum miał 30 mieszkańców. Myślę, że niewielu z nich mieszka tu poza sezonem.
Oficjalna strona miasta http://www.hum.hr/
Dojazd do Hum
Trafimy tu jadąc trasą 44 od północy łączącej okolice Umag z Opatiją. Na wschód od Buzet, na wysokości miasteczka Roc skręcamy na południe na wąską, jednak dobrze oznakowaną drogę. Mamy stąd około 6 km dość krętej, prowadzącej między lasami i małymi osadami (Forcici czy Brobici) drogi. Wzdłuż tej drogi możecie dostrzec 10 obelisków z głagolicą przedstawiająca historię Chorwacji jako kolebki tego pisma.
Przy Hum (jeszcze przed murami miasta), na wysokości niewielkiego cmentarza i kościoła Św. Hieronima (z XII wieku) jest duży, utwardzony parking. Kto będzie miał odrobinę szczęścia i zastanie ten kościół otwarty, niech zajrzy koniecznie. Są tam pozostałości fresków równie starych jak sam kościół (ja nie miałem tego szcześcia).
Przed miasteczkiem musicie zostawić swój samochód. Nie ma opcji by do niego wjechać – brama i uliczki są za wąskie ☺
Wejście do miasteczka jest przez bramę położoną przy widocznej po prawej stronie zdjęcia XVI wiecznej wieży.
Po przekroczeniu bram miasta
W bramie znajdziemy repliki tablic zapisanych głagolicą – najstarszym słowiańskim pismem. Odnaleziono tu wiele takich zabytków:
Po przejściu przez bramę wejdziemy na niewielki plac, po lewej stronie zobaczymy zbudowany w XIX wieku kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Jak na tak małe miasteczko i kilkunastu mieszkańców to jest tu wszystko czego potrzeba. Jest konoba, kilka sklepików, dwa kościoły, trzy ulice i jest kilka miejsc noclegowych. Całość ogrodzona jest wysokim murem. Te trzy (jedyne) uliczki są wyjątkowo malownicze, wybrukowane kostką, wąskie, nawet w słoneczne dni zapewniają cień. Dzięki wszechobecnym pnączom, wystawianym kwiatom, barwom ścian i ozdób uliczki mienią się kolorami. Brakuje mi tego niespiesznego szwendania się humskimi uliczkami.
Sieciówka małych miasteczek
Bardzo spodobał mi się widoczny tu na zdjęciu po lewej stronie wystrój sklepu Aura. Zwracał na siebie uwagę kremowy napis na czerwonym owalu i czerwone tablice otoczone roślinami. Myślałem wówczas, że to sklepik stąd i byłem pod wrażeniem. Później spotkałem dokładnie takie same sklepiki w innych maleńkich i wydawałoby się, że w dużej części opuszczonych starych miasteczkach takich jak Oprtalj czy Groznjan. Nie spotkałem ich jednak w większych miastach Chorwacji. Nie twierdzę, że ich tam nie ma, może po prostu nie spotkałem. Być może w większych miastach ukryły się w natłoku innych sklepów, a w takich maleńkich widać je jak na dłoni. Czyli Aura to „sieciówka” małych, starych miasteczek Istrii. Lubię takie „sieciówki”. Od tej pory podświadomie w kolejnych miasteczkach szukałem znajomego czerwonego owalu, który wyraźnie kontrastował ale też ładnie podkreślał kamienne ściany starych domów.
Jak widać sześciogwiazdkowe apartamenty nie tylko w Dubaju ☺ !
Wszystkie trzy uliczki zbiegają się na małym placyku. Tu przy charakterystycznym owalnym budynku stoi ławeczka. Koniecznie trzeba przysiąść na niej, wsłuchać się w głośne brzmienie cykad i napawać się widokiem natury – pagórków porośniętych bujną chorwacką roślinnością.
Sklepiki w Hum są maleńkie, jak sama miejscowość. Znajdziemy tu przeróżne pamiątki, magnesy, oliwę, słodycze, wino, kosmetyki i trufle w przeróżnych formach. Czyli wszystko czego najbardziej potrzebujemy podczas wakacyjnych wycieczek.
Noclegi w Hum
Miejsc noclegowych wiele tu nie ma, ale takie perełki jak na zdjęciach poniżej można tu znaleźć. Kiedyś muszę zatrzymać się w Hum. Wieczór z pewnością jest tu magiczny. Ponieważ droga do Hum jest kręta i wąska, nigdy nie zostałem tu do wieczora. Żałuję tego teraz bardzo. Wyobraźcie sobie jak cudnie musi być posiedzieć przy takim domku do późnych, nocnych godzin, gdy otocza Was śpiew cykad, zapachy ziół, gdy po dziennym upale pozostają tylko ciepłe podmuchy wiatru rozgrzanego ciepłem murów, a w dłoni lampka lokalnego, doskonałego wina…. Chwilo trwaj!
Jeśli spędziliście noc w Hum, wpiszcie mi proszę Wasze wrażenia w komentarzu. Bardzo jestem ich ciekawy.
W czerwcu każdego roku odbywają się w Hum wybory Burmistrza (Żupana). To symboliczna funkcja, nie daje faktycznej władzy. Ciekawy jest sam sposób wyboru. Najpierw wybieranych jest jedenastu sędziów z Hum i okolicznych wiosek. Jeden z nich wskazuje jednego z kandydatów, drugiego wskazuje ustępujący burmistrz. Na drewnianym, długim kołku wpisuje się nazwiska kandydatów a każdy z sędziów nacina kołek przy nazwisku swojego kandydata. Wygrywa ten kto przy swoim nazwisku zbierze więcej nacięć. Proste i skuteczne.
Po wyborach rozpoczyna się wielkie świętowanie.
I jak tu nie przyjechać?!